OPINIE O KSIAZCE
 


List do gazety codziennej „Die Welt“ i jej warszawskiego korespondenta Gerhard Gnauck


Panie Gnauck,


Kiedy czytam decyzje sądowe, które są publikowane na www.veragran.com, zdaję sobie sprawę, że stawiają one sprawy w innym świetle, niż to próbuje pan uczynić w swoim artykule.

By wspomóc pana w pańskiej karierze dziennikarskiej zwracam Panu uwagę na następujące fakty:

Władysław Szpilman nigdy nie był celem jakiegokolwiek podejrzenia. Sama Wiera Gran nie wysuwała publicznie pod jego adresem oskarżeń bedacych przedmiotem obecnego procesu, o ktorych by sie dowiedzial.

Świadczy to o tym, że pani Agata Tuszyńska wymyśliła te rzekome podejrzenia wobec W. Szpilmana z 1980 roku na potrzeby swojej książki.

Od dziennikarza spodziewam się jednak, że jest on w stanie poprawnie odczytać orzeczenia sądowe i brać je pod uwagę.

Zdanie w stylu "Podejrzenie pada nie z nieba i nie bez powodu" jest niegodne takiej gazety jak "Die Welt", szczególnie w tak delikatnych sprawach.

Przypuszczam, że nie zna Pan języka polskiego. Gdyby było jednak inaczej, tym smutniejsze by było, ze nie wie Pan, ze w jezyku polskim nie mówi się „leżeli pod jedna kołdra“ lub „cokolwiek miałoby to znaczyć“.

Ponownie, brak staranności panie Gnauck. Trzeba umieć cytować.

Henryk Grynberg, cytowany przez pana nie daje się wykorzystać jako poważny ekspert w temacie Shoah: "ocalony" Grynberg doświadczył Holokaustu z perspektywy dwuwymiarowej, a dokładniej jako dziecko. Jego wątpliwości w odniesieniu do Szpilmana powinny wtedy również dotyczyć historii Romana Polańskiego, pani Tosi Ranickiej i wielu innych, którzy byli uratowani jak Władysław Szpilman z Umschlagplatz. Ufarbowany na fachowca pan Grynberg próbuje, jak sadze, zwrócić na siebie uwagę.

Nie należy zapominać, że Grynberg wielokrotnie wspaniale udowodnił, że umie pisać: komus, kto dostarczał regularne raporty polskiej UB doświadczenia nie powinno brakować. Kilka lat temu przyznał się na lamach gazety. Tyle jeśli chodzi o kwalifikacje pana Grynberga, powołanego do wspierania Pana tezy.

Pisze Pan w swoim artykule: "dwie legendy Warszawskiego Getta" w sądzie.

Wiera Gran nigdy nie był legenda. Pan i ja wiemy, że nie usłyszałby pan o niej nigdy w życiu, gdyby nie Tuszyńska, która starała się obrzucić dobrego imię mojego Ojca w swojej książce błotem.

Ale sam z siebie mówi Pan: "to nie jest takie proste." Dlaczego wiec tak to Pan upraszcza?

Żydowskie pochodzenie Tuszyńskiej nie ma tu żadnego znaczenia, nawet jeśli chciałaby to usłyszeć. Tak jak istnieją żydowscy antysemici, wciąż jeszcze istnieją niemieccy antysemici.

Tuszyńska przyznała, że nie znalazła nikogo, kto mógłby potwierdzić opowieści chorej psychicznie od lat siedemdziesiątych Wiery Gran. Sama Tuszyńska nie znalazła żadnych dokumentów potwierdzających twierdzenia Gran i które potwierdzałyby ze Władysław Szpilman był zaangażowany w działania żydowskich policjantów.

Minister Władysław Bartoszewski, który sam był żołnierzem Armii Krajowej i współzałożycielem Żegoty oraz wielu historyków, takich jak profesor Marian Turski, wykluczają udział w takich działaniach Szpilmana w getcie warszawskim.

Wręcz przeciwnie: w styczniu 1945 roku, czyli jeszcze przed końcem wojny, Mary Berg opublikowała w Nowym Jorku swoje pamiętniki z Getta Warszawskiego. Opisała tam, w jakim stanie ujrzała pianistę Szpilmana. W sierpniu 1942 roku, spojrzała z jej celi i zobaczyła wychudzonego i obdartego Władysława Szpilmana, gdy próbował sam przeciągnąć skrzydło fortepianu na rampie i został powalony przez niemieckiego żołnierza na ziemię. W takim stanie było fizycznie niemożliwe, aby bil ludzi, ciągnął matkę Wiery Gran za włosy bądź uczestniczył w działaniach żydowskiej policji.

Ponadto Władysław Szpilman miał dużą popularność w przedwojennej Warszawie. Jako gwiazda Polskiego Radia, jako kompozytor muzyki filmowej i piosenek, był z pewnością w centrum zainteresowania społecznego i interesu publicznego. Ten przyniósł mu wielką popularność także w Getcie Warszawskim. Grał koncerty klasyczne, miał regularne występy i był, jak Marcel Reich-Ranicki, kronikarz muzyczny dla gazety w getcie wspominal w wywiadzie dwa lata temu, nawet przez niego recenzowany i chwalony.

Później stworzył duet z adwokatem i pianista Arturem Goldfederem. Razem grali muzykę lekką w kawiarni Sztuka.

Tam tez miała swoje występy obok wielu innych artystow Wiera Gran, której towarzyszyła przy fortepianie pianistka pani Prusicka. Przez dwa miesiące w końcu towarzyszył jej duet, w 15 minutowej piosence, którą skomponował Szpilman. "Ona śpiewała, on towarzyszył". Tak, ale tylko krótko, a nie, jak pan przedstawia - ciągle.

Ojciec cieszył się także po wojnie wysokim stopniem popularności w Warszawie i Polsce, a pozniej na calym Swiecie. Koncertował setki razy, napisał ponad sto piosenek słynnych w Polsce, które są śpiewane do dziś. Władysław Szpilman nawet opublikował za radą przyjaciela-lekarza swoje wspomnienia w 1946 roku i było to w czasach, w których żyło jeszcze tysiące świadków i ocalałych z holokaustu. Nawet wtedy nie było nikogo, nie pomijając Wiery Gran, kto w jakiejkolwiek formie rzucałby oskarżenia przeciwko Szpilmanowi i jego wersji przeżycia wojny.

Niemniej jednak, pisze Pan, że "padły podejrzenia" na mojego ojca.

Nawet w 2002 roku, po tym gdy historię mojego ojca poznały miliony czytelnikow jego ksiazki, a pozniej widzów filmu "Pianista" Romana Polańskiego, nikt nie zgłosił żadnych wątpliwości.

To nie Władysław Szpilman oskarżał Wierę Gran i wysuwał wobec niej podejrzenia, a wiele wiarygodnych osób, w tym Marek Edelman, Jonas Turkow, członkowie Armii Krajowej i kontrwywiadu żydowskiego ruchu oporu, którzy opisali w swoich sprawozdaniach jak Wiera Gran polowała na Żydów w aryjskiej części Warszawy w latach 1942 i 1943 i na ile byli oni tego świadomi.

Wedlug Marka Edelmana wyrok śmierci wydany przez podziemie na Wierę Gran nie mógł być wykonany, ponieważ Gran zdążyła się ukryć.

Po zakończeniu okupacji i wojny, Wiera Gran mogła korzystać z ochrony męża, Kazimierza Jezierskiego, wysokiego ranga funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa, który brał udział w mordach politycznych antykomunistycznych bohaterów takich jak Pilecki, czy Fieldorf w ubeckim więzieniu w Warszawie przy ul. Rakowieckiej.

Tuszyńska może pisać biografie, które nie są "laurkami", o ile odpowiadają one prawdzie.

Plotki, insynuacje i przypuszczenia, jak każdy porządny dziennikarz powinien wiedzieć, wymagają, szczególnie w tak delikatnych sprawach udokumentowania i nie maja w profesjonalnie napisanych publikacjach miejsca. Pańskie retoryczne pytania i metody są nieuzasadnione.

A teraz przejdzmy do Pana, panie Gerhard Gnauck, który jest niemieckim korespondentem w Polsce:

Nagłówek taki jak; "Czy „Pianista" Polańskiego był kolaborantem?" insynuuje, ze zadaje Pan sobie pytanie o pewne okoliczności i fakty, o których będzie za chwile mowa, ale zapomina Pan dodać, że szuka odpowiedzi, ponieważ prawdopodobnie nie przeczytał Pan kilku ważnych książek.

Zadaje wiec sobie pytanie, czy przypadkiem nie próbuje Pan kosztem ofiary Holokaustu prowadzić antysemickiej hecy, by przyciągnąć uwagę niemieckich czytelników?

Postaram się to wyjaśnić, choć zdaję sobie sprawę, że będzie Pan uzasadniać swoje postepowanie "dziennikarskim obowiązkiem", który nakazuje „kwestionowane wszystkiego". Właściwość w mojej opinii bardzo niemiecka, a nawiasem mówiąc, dobrze widziana w pewnych kręgach, zwłaszcza w sprawach problematyki żydowskiej i Holocaustu, nie mówiąc już o kwestiach dotyczących państwa Izrael.

1. Żydowska policja, panie Gnauck, czyli "Jüdischer Ordnungsdienst", był żydowska, a nie niemiecka. Oczywiście z respektem dla obowiązujących niemieckich „praw rasowych“.

Podnosi Pan kwestię, czy mój Ojciec był "kolaborantem". Ludzie, którzy byli w policji żydowskiej nie "współpracowali" z Niemcami, ale podlegali pod "Judenrat" (Rade Żydowska).

Niech wiec się Pan zdecyduje: współpraca z Niemcami czy uczestnictwo w działaniach żydowskiej służby porządkowej (Jüdischer Ordnungsdienst). Zauważam tu ponownie braki natury zawodowej.

Jeśli ma Pan jakiekolwiek wątpliwości, polecam Internet: narzędzie, z którym powinien pan się w swojej dziennikarskiej karierze już zetknąć, choć powoli, mam uzasadnione wątpliwości.

Zwłaszcza Pan, jako niemiecki dziennikarz w Polsce powinien pan o tym pamiętać.

Chociaż w dzisiejszych czasach coraz mniej uczy się w szkołach niemieckich, o tym jak Niemcy rabowali skarby kultury, obrabowali ludnosc, jak budowali komory gazowe, jak systematycznie zorganizowali wymordowanie milionów żydowskich dzieci, starców, kobiet i mężczyzn i jak tego dokonali (nie „naziści“- a Niemcy!), jak oni zbudowali getta w polskich miastach, gdzie upychali systematycznie na malej powierzchni setki tysięcy ludzi, zaś tych którzy nie umarli z wygłodzenia, wywozili jak bydło do niemieckich obozów koncentracyjnych, by potem tych przez wiele lat zniewolonych, maltretowanych i torturowanych ludzi ostatecznie zamordować w obozach zagłady, ich tluszcz wykorzystac na mydlo, skore na abazury do lamp, a wlosy na peruki. Mam nadzieję, że pamięta Pan o tym, nawet jeśli jest to dla wielu Niemców z młodszego pokolenia nieprzyjemne.

2. Policja żydowska w Getcie Warszawskim liczyła około 1600 osób . Lista ta była aktualizowana systematycznie do ostatnich dni funkcjonowania getta i jest dostępna w ŻIH. Jej zadania są jasno udokumentowane. Nie jest mi znany przypadek, by członek tej służby został skazany i ukarany przez sad jako zbrodniarz wojenny, albo jako kolaborant.

3. Wyrok sądu polskiego w stosunku do książki Agaty Tuszyńskiej nie może być porównywany z wyrokiem Sądu Wyższej Izby Hanzeatyckiego Sadu w Hamburgu. Decyzja sądu w Hamburgu nie stosuje się do określonych przez Pana 18 linijek, nawet jeśli Pan tak twierdzi. Ponadto: gdybyśmy mieli "tylko" 18 linijek z pańskiego artykułu wykreślić, nie pozostałoby w nim wiele sensownego. Zakwestionowany rozdział w książce Tuszyńskiej przypomina teraz szachownice panie Gnauck, nawet jeśli dla Pana 18 linii to "tylko"18.

Na stronie internetowej www.veragran.com znajdzie Pan obydwa wyroki.

Nawet jeżeli Internet nie jest chyba Panu miły, ja gorąco polecam Panu powyższy adres - może tam Pan przeczytać kilka rzeczy, a nawet wyrok orzeczony wobec Pana i, jak sadze, haniebny list Pańskiego wydawnictwa w tej sprawie.

Ponadto, decyzja sadu warszawskiego, jak to zwykle bywa w państwie demokratycznym, będzie zaskarżona. Póki nie ma mocy prawnej i tak długo dokąd nie będzie rozpatrzona przez sad następnej instancji, nie ma żadnego znaczenia.

Może Pan nie zrozumiał, a wiec pozwolę sobie jeszcze Panu coś wyjaśnić: W tych procesach nie chodzi o to, czy Władysław Szpilman był członkiem Policji Żydowskiej. To nigdy nie było udokumentowane i jest czystą fikcją.

O wiele bardziej dotyczą one istotnej kwestii, czy można napisać książkę w oparciu o wypowiedz jednej jedynej osoby, w dodatku chorej psychicznie, starej, nienawistnej, zgorzkniałej i zubożałej staruszki i rozpowszechniać wśród czytelników ta droga bezpodstawne oszczerstwa?

Zadaje Panu to pytanie: Czy, uwzględniając takie źródło, postawił by Pan człowieka pod ściana lub zniesławiał go?

Tuszyńska posunęła się jeszcze w swojej książce o krok dalej: Zakłada ona, ze Władysław Szpilman donosił do UB. To nie jest prawda. Szpilman był, jak i jego rodzina przez wiele lat obserwowany, podsłuchiwany i nękany przez polską służbę bezpieczeństwa, jak stwierdzają dokumenty polskiego IPN - odpowiednik niemieckiej "Gnauckbehörde".

Tuszyńska powinna znać ten fakt.

Opowieść, jakoby Szpilman donosił, ze Wiera Gran była w czasie wojny po opuszczenia getta (a nie w getcie) oskarżona o kolaboracje z gestapo, co było publiczna tajemnica, jest idiotyczna. Tekst Jacka Wilczura opublikowany w "Prawie i Zyciu" dotyczący toczącego się przeciwko Wierze Gran procesu w Izraelu, zamieszczał nawet szereg dokumentów z archiwów londyńskich i warszawskich na ten temat. Tuszyńska tez powinna to wiedzieć, najpóźniej po lekturze listu Ireny Sendlerowej, określającej Wierę Gran jako zbrodniarkę i zdrajczynie własnego Narodu.

Niestaranności zawodowe wyłaniają się szybko, i tu, jak sadze, Pan i Tuszyńska macie ze sobą wspólnego.

Tuszyńska podaje na swoja obronę tylko, ze Wiera Gran wypowiadała do niej tyrady, ze mój Ojciec był "gestapowcem“. Podobno je nagrywała. Ale Tuszyńska nigdy nawet nie przedstawiła taśm, ani nie udowodniła, ze Gran kiedykolwiek to do niej to naprawdę powiedziała.

Obiecane taśmy do tej pory nigdy nie zostały zaprezentowane.

Nie wierze, by Wiera Gran, która śpiewała w Polskim Radiu w redakcji muzycznej kierowanej przez Władysława Szpilmana, od listopada 1945 roku aż do jej wyjazdu z Polski w 1950 roku, a 1965 roku ponownie pracowała i nagrywała ze Szpilmanem, odwiedziła go, czlowieka, ktory jakoby"ciagnal jej matke za wlosy na Umschlagplatz" w jego domu, przy zdrowych zmysłach mogła o nim tak bluźnić. Przeciez wiadomo, ze psychopaci, szczegolnie w poznym wieku wierza w wytwory wlasnej fantazji i rozne fobie.

4. Od ponad 30 lat mieszkam w Niemczech. Nigdy nie zadawałem sobie pytania, czy ojciec mojego rozmówcy był nazistą podczas Holokaustu i ile noworodków on w takim przypadku rozwalił głowa o mur w 1941 roku w Warszawie. Niemiecki antysemityzm, i antysemickie dyskusje w Niemczech przyprawiają mnie o mdłości. Ale kiedy słyszę coś takiego, muszę przyznać, że staranne wychowanie i pewne wartości, takie jak szacunek, szczególnie w rodzinach niemieckich morderców tamtych czasów, nie zostały dzieciom wpojone.

A teraz widzę Pana, panie Gnauck, niemieckiego dziennikarza, czytam Pana artykuł i widzę Pańskie pytanie, czy mój ojciec był "kolaborantem"?

Zadaje Pan pytanie bezwstydnie, by wreszcie zwrócić na siebie trochę uwagi i zachwyca się bólem który w ten sposób zadaje.

Teraz pozwolę sobie zadać ja Panu kilka pytań:

- - Z kim to miał Szpilman kolaborować?

- - Czy każdy członek Policji Żydowskiej był kolaborantem? Czy każdy niemiecki żołnierz był mordercą i antysemitą?

- - Czy ludzie na Umschlagplatz, wiedzieli co się z nimi stanie i w której niemieckiej komorze gazowej pamięć o nich miała zostać wymazana?

- - Czy członkowie Policji Żydowskiej wiedzieli, dokąd wiodą transporty?

- - Co chce Pan przekazać swoim tekstem niemieckiemu czytelnikowi?

- - Co ma sadzić Pana czytelnik o ofierze holocaustu Władysławie Szpilmanie i mojej zamordowanej przez Niemców rodzinie?

Proszę przeczytać książkę "Pianista". Zwłaszcza scenę na Umschlagplatz. Najpóźniej wtedy, zakładając, ze zrozumie Pan co przeczytał, a jeśli to konieczne, niech ktoś Panu to przeczyta na glos, powinien Pan zrozumieć i wiedzieć, co naprawdę więźniowie Getta Warszawskiego w tym czasie wiedzieli.

Odnoszę wrażenie, ze szuka Pan Żyda, który dalby się użyć w roli "kolaboranta" w organizowanym przez Niemców ludobójstwie. Może Panu to niemile, ale staje się to bardzo popularne w Niemczech by rozwodnić winę niemiecka i poczuć ulgę.

Mam wiec kilka dalszych pytań:

- - Czy ma Pan jakieś dowody?

- - W takim przypadku, gdzie są publikowane?

Panie Gnauck;

Zadam Panu wreszcie pytanie: Czy teraz pisze się nowa historie II wojny światowej i podmienia ofiary ze sprawcami?

Mogę Pana zapewnić jednak, że palec wskazujący historii wciąż pokazuje na Niemców i ich wina chociaż częściowo odpuszczona, nie będzie we wspólnocie międzynarodowej nigdy zapomniana. Nawet jeśli Pan swoimi tekstami szarpie nerwy wielu ludzi i wystawia ich cierpliwość na próbę.

PS: Zwracam uwagę, ze prawomocny wyrok z zalecenia Sadu Najwyższego został wydany przez Sad Apelacyjny w Warszawie 29.07.2016 i orzekł o winie Tuszyńskiej i jej wydawcy, nakazując opublikowanie przeprosin w ciągu 14 dni. O czym Pan i pana gazeta milczy. Na pewno nie ze wstydu, bo go u Pana i Pana wydawcy nie zauważyłem.




13 Czerwca 2013 poinformowal nas p. Mecenas Prof. Jan Hegemann o decyzji wydawnictwa o calkowitym wycofaniu elektronicznego wydania ksiazki z rynku.

„Najpozniej od 15 Czerwca 2013 ten utwor w calosci nie powinien byc juz dostepny.“


Najświeższe recenzje z USA dotyczące książki A. Tuszyńskiej o Wierze Gran.



http://cosmopolitanreview.com/vera-gran-the-accused/


„To niepokojąca książka. Nie dlatego, że opowiada wstrząsające opowieści, ale dlatego, że czyni to na próżno. Nie prezentuje nowych dowodow, nic nie rozwiązanuje, architekci tej tragedii - Niemcy - są w dużym stopniu nieobecni w opowiesci, a ich ofiary, teraz obsadzone w rolach oskarżonych i oskarżycieli, pozostaja uwiezione w diabelskim scenariuszu jako oprawcy. ... I w tym jest problem z książką. czy ofiary muszą być szczute przeciwko sobie? Musimy kontynuować ich upokorzenie? Zrobili to już hitlerowcy. Nie ma potrzeby organizowania widowiska ....“

2013 VOL. 5 NO. 2 / BOOKS by Irene Tomaszewski and Tecia Werbowski 




http://www.postandcourier.com/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130623%2FPC12%2F130629799%2F1002%2Freview-acclaimed-biographer-looks-at-contradictory-life-of-wwii-singer-vera-gran


"Tuszyńska wie, że w społeczeństwach totalitarnych, liczy sie oskarżenie, a nie dowód. Jednak ona bezczelnie oskarza Szpilmana.

Tuszyńska glosi: "Jesteśmy wszyscy kolaborantami." Równie winni, równie niewinni. Te bezsensowne tezy, sa reklamowane jako "medytacje o naturze kolaboracji." 

Oskarżenia, zarówno te wykonane w imieniu Gran i te rzucone na nią przez jej wrogów, nabierają własnego życia, mieszaja niewinnych z winnymi. Oprócz niszczenia reputacji, staja sie karta w rękach partii politycznych w całej nacjonalistycznej Europie Wschodniej, które piszac na nowo historie  twierdza, że nazizm i komunizm były równie złe, i że ludobójstwo popełnione przez jednych nie powinno być omawiane bez przypominania o zbrodniach drugich. "

(recenzent Theodore Rosengarten jest profesorem studiów Holokaustu w College of Charleston.)


http://www.nytimes.com/2013/05/05/books/review/vera-gran-the-accused-by-agata-tuszynska.html?smid=pl-share


Podejrzane

"Wiera Gran: Oskarżona," Agata Tuszyńska


James LASDUN

New York Times  -  Opublikowano: 03 maja 2013


Cytaty:



"biografia" jest nie do końca właściwym słowem na tą pozbawioną polotu próbę identyfikacji autorki z bohaterką


Bezsporne jest, że Gran, która zmarła w 2007 roku, uważała się za niewinną, 


W czasie, gdy  urodzona w Warszawie Tuszyńska ją spotkała, daremne wysiłki Gran, aby oczyścić swoje imię zrobiły z niej zgorzkniałą samotnicę. Gran miewała wybujałe urojenia, wygłaszała monologi w których się odciążała, aż do szalonych fantazji prześladowczych włącznie: "Oni śledzą mnie z każdej strony. W nocy przyszli do mojego domu, wchodzą przez okna lub wyłamują zamki. Obmacują wszystko. Ukradli moje zdjęcia, moje papiery, wszystko co chcą zabierają i niszczą. Oni narkotyzują  mnie tak, że nie budzę się przed południem. . . . Filmują mnie 24 godziny na dobę. "


Niezależnie od tego, czy Gran była winna czy nie , atmosfera sprzyjająca oskarżeniom bezpośrednio po wojnie, skierowała się przeciwko niej. 


W 1980 roku w drukowanym przez siebie pamiętniku próbowała przerzucić oskarżenia na Szpilmana,


Jak Tuszyńska potwierdza, nie ma nigdzie żadnych na to dowodów. Ze względu na bardzo intensywne zainteresowanie ściganiem kolaborantów z Niemcami w okresie powojennym, (co widać na przykładzie Gran), ten całkowity brak informacji i zeznań potwierdzających (oskarżenia wobec Szpilmana) sprawia, że jest mało prawdopodobne, aby mogły one być prawdziwe. O tym samym świadczy fakt, że Gran nic nie powiedziała o tym w swoim czasie, a czekała prawie 40 lat, by rzucić, lub wymyślić swoje rewelacyjne oskarżenia (odpalić bombę). Tak jak i jej liczne urojenia, zaburzenia pamięci i wręcz kłamstwa, wszystko jest udokumentowane przez Tuszyńską. Szpilman był namniej zagorzałym z oskarżycieli Gran, ale,  jak się wydaje, jego sława dodała mu ogromnego symbolicznego znaczenia  w jej oczach. Na ścianie w swoim mieszkaniu napisała czerwonym atramentem: "Pomocy! Klika Szpilmana i Polańskiego chce mnie zabić! Pomocy! "


Można by pomyśleć, że Tuszyńska powinna być więc ostrożna, i opatrzyć zarzuty dużymi "zastrzeżeniami". Ale ona wręcz przeciwnie; nie tylko te zarzuty popiera, ale rozdmuchuje je aż do maksimum. 


Tok rozumowania Tuszyńskiej można ocenić jako zamazujący obraz, a zarazem przebiegle przeobrażający wątpliwości w "fakty":  "Czy był członkiem policji z musu czy własnej woli? A jeśli tak jest, nie mam dowodu na to. Czy doszło do tego przed deportacją jego rodziny, czy po? Czy on uważał, że może kupić życie, czy tylko poczucie bezpieczeństwa? "


Cóż. Skandal się sprzedaje. 


Ale taki jak ten niechlujny i oglupiałający produkt ani Verze Gran, ani historii nie służy.


James Lasdun - jego najnowsza książka to "Daj mi wszystko, co masz"



Boston Globe Richarda Eder 9.03.2013:


... Po zakończeniu wojny Gran został oskarżona o współpracę: nie tylko o wzbogacenie się, wykonując dla polskich nazistów, ale o zadawanie się z nimi ...

... Styl autorki może sprawiać trudności w czytaniu. Posiekana narracja, jaką kreuje autorka, z bocznymi wycieczkami i wybiegami i stwarzają wrażenie niespójności. Intencja jest godna podziwu, a nawet heroiczna, choć nie całkiem zwieńczona sukcesem ...


Christian Science Monitor przez Carlo Wolff 26 lutego 2013 r.:


... Wykopalisko archeologiczne Agaty Truszynskiej - Wiera Gran, to bardziej obsesja niż historia. Dowiemy się z niej tyle samo o Tuszyńskiej, co o Gran, a w końcu, nie jest to temat wystarczająco porywający by poświęcić mu tyle pracy. Ale zbyt często czytanie tej książki, odczuwa się jako ciężką pracę ...

... Ten portret zaciemnia więcej niż wyjaśnia ...


Kirkus  wydanie: 01 stycznia 2013:


"Z ciągłych zmian w scenach (w książce) i poprzez mętny charakter zawartych w niej oskarżeń , książka jest trudna i niezrozumiała. ... Zbyt ograniczona dla szerszego grona czytelników ... "


Publishers weekly   Aktualizacja: 17.12.2012:


"Proza Tuszyńskiej ...... nie znajduje jasnej linii prawdy"



Library Journal Review  01 lutego 2013: 


"WYROK: Mimo zapewnień Tuszyńskiej, że miała nieograniczony dostęp do dokumentów osobistych GRAN  i że zbadała wiele innych źródeł archiwalnych, nie ma referencji  i źródeł do konkretnie przytaczanych cytatów. Ponadto, książka nie kieruje się standardową linearną narracją i często czyta się jak strumień świadomości, który nie tylko utrudnia jej lekturę, ale ogranicza jej użyteczność dla uczniów. Zalecane tylko dla specjalistów. "


Julia M. Klein Jewish Daily Forward 07 maja 2013


... W rezultacie, "Wiera Gran: Oskarżona" to niezbyt satysfakcjonująca książka.

... Gdy spotykamy Gran, cierpi na demencję.

... Wielu czytelników, ... powinno zawczasu zrezygnować.


O książce Agaty Tuszyńskiej "Oskarżona: Wiera Gran"


Ewa Nawój


„Tuszyńska w stopniu znacznym korzysta wprost z książki napisanej przez Wierę Gran i wydanej przez nią własnym sumptem, czasem książkę tę cytuje, w licznych fragmentach przytacza, już nie na prawach cytatu, spisane tam relacje Gran w formie prawie dosłownej. Szczególnie dużą wierność temu źródłu zachowuje, relacjonując losy swojej bohaterki od wybuchu wojny do jej wyjazdu z Polski w 1950 roku. Poza tymi przytoczeniami są u Tuszyńskiej także dosłowne, zaznaczone graficznie cytaty, wypowiedzi Gran w pierwszej osobie. Nie zawsze jest jasne skąd pochodzące, z zapisków Gran, czy z zapisu magnetofonowego jej rozmówczyni. Mimo bowiem pozorów rzetelności Tuszyńska nie zawsze podaje źródło cytatu, także wtedy, gdy dotyczy to wypowiedzi innej osoby, nie Gran.

Czytelnik ma prawo zadać sobie pytanie, skąd w książce, tak starannej na pierwszy rzut oka, tak dalece idąca niefrasobliwość, nonszalancja w przytaczaniu źródeł. Trochę to, w wybranych fragmentach, jakby powieść, ale przecież ostatecznie nie powieść, więc zazwyczaj stosowane w publikacjach dokumentalnych zasady powinny obowiązywać. Bagatelna to może sprawa, gdy dotyczy niekontrowersyjnych, zwykłych spraw. Gorzej, gdy taka kontrowersja ma miejsce. A w przypadku "sprawy Wiery Gran" ma miejsce.“


http://www.culture.pl/baza-literatura-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/k3Ps/content/o-ksiazce-agaty-tuszynskiej-oskarzona:-wiera-gran

A tu o spektaklu pt. Wiera Gran

  1. -Te cytaty są wyłącznie moje. To autorskie zdobycze po miesiącach rozmów. Kiszka stolcowa, mydło, matka... etc. - to mój rytm, moja fraza. To, co się stało, jest wysoce nieprzyzwoite - mówi Agata Tuszyńska, autorka głośnej książki "Oskarżona: Wiera Gran", o pojawieniu się na afiszu Teatru Kamienica spektaklu "Wiera Gran".

Podczas oglądania spektaklu uderzyło mnie, jak wiele jest podobieństw między sztuką, a książką Tuszyńskiej.

Anna Burzyńska, autorka sztuki, na stronie Teatru Kamienica. Twierdzi, że opierała się głównie na książce samej Gran "Sztafeta oszczerców",

- Te cytaty są wyłącznie moje. Nie ma ich ani u Grzeli, ani u Szczęsnej. Czuję się tak, jakby wyjęto mi coś z kieszeni i twierdzono, że to nie moja własność. Czuję niesmak i tyle. Zawstydzają mnie tłumaczenia autorów spektaklu - mówi na to Tuszyńska. Autorka nie zamierza jednak podejmować kroków prawnych.


Tuszyńska się skarży, że coś jest nie tak. Przed sąd nie idzie. Bo co mogłaby tam udowodnić? W świetle opinii p. Nawój i p. Szeligi mogłaby np. udowodnić że ma prawo używać książki Sztafeta Oszczerców jak własnej. I że nie wolno nikomu poza nią robić tego co opisały powyżej p. Nawój i p. Szeliga.

Z tej recenzji wynika, że wszystkie hieny rzucaja się na to samo! Wstyd! A pani Burzyńska włącza do swojego spektaklu piosenki tworząc nowy utworek połączony. Nie ma zgody autorów tych piosenek na taki zabieg. Czy nie nazywa się  to przypadkiem złodziejstwo?

http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/sprawy-o-sztuke-nie-bedzie.html


"Rojenia chorej kobiety przedstawione jako fakty". Syn Szpilmana o ksiazce Tuszynskiej nt. Gran   

dalsze informacje na temat: http://www.agatatuszynska.info

mar, PAP
2010-11-04, ostatnia aktualizacja 2010-11-04 22:45

Andrzej Szpilman uwaza, ze ksiazka Agaty Tuszynskiej "Oskarzona Wiera Gran" w "skandaliczny sposób" narusza pamiec o jego ojcu Wladyslawie Szpilmanie. "Ojciec nigdy nie byl policjantem w getcie. To rojenia chorej kobiety przedstawione w mediach jako fakty" - powiedzial Szpilman.


- Ojciec nigdy nie byl policjantem w getcie. W getcie byl wiezniem. Moja cala rodzine ze strony Ojca zamordowano. On sam cudem uniknal smierci - powiedzial Szpilman odnoszac sie do niedawno opublikowanej ksiazki Agaty Tuszynskiej "Oskarzona Wiera Gran".

Autorka przytacza w niej slowa piosenkarki, która wystepowala m.in. w warszawskim getcie, a po wojnie zostala oskarzona o wspólprace z gestapo, sugerujace, ze Wladyslaw Szpilman, jeden z najpopularniejszych polskich pianistów i kompozytorów, byl w getcie policjantem, który uczestniczyl w doprowadzaniu ludzi na Umschlagplatz.

- Za oburzajaca uwazam kampanii reklamowa tego wydawnictwa. Wabi ono czytelników obietnica zaprezentowania 'nieznanej do tej pory czesci historii Wladyslawa Szpilmana, slynnego "Pianisty" z filmu Romana Polanskiego', prezentujac klamstwa i oszczerstwa. Aby ulatwic ksiazce dotarcie do czytelnika, korzystajac z wypowiedzi piosenkarki, cytujac ja, powielajac jej skandaliczne wypowiedzi o Wladyslawie Szpilmanie, prowadzi sie oszczercza promocje. Atak na Wladyslawa Szpilmana w obecnej postaci, próbuje dowiesc, ze Zydzi szkodzili sobie sami w czasie wojny, i ze rola nazistów w holocauscie byla tylko posilkowa. W ten sposób tworzy sie falszywy obraz zbrodni hitlerowskich, który zaburza postrzeganie najwazniejszych kwestii II wojny swiatowej przez opinie publiczna - mówi Andrzej Szpilman.

- Wladyslaw Szpilman nigdy nie pracowal dla policji w getcie. Nigdy tez nie wspólpracowal z gestapo. Ojciec nie otrzymalby nigdy pomocy od polskiej organizacji podziemnej ratujacej Zydów w czasie wojny - Zegoty, gdyby jego przeszlosc w getcie budziia jakikolwiek cien watpliwosci. Po wojnie ojciec mój nigdy nie przeprowadzal swiadomie zadnych "rozmów operacyjnych" z funkcjonariuszami UB w PRL. Jak wynika z biuletynu IPN, Szpilman byl inwigilowany i przesladowany przez sluzby bezpieczenstwa PRL. Swoje wspomnienia opublikowal, gdy zylo w Polsce jeszcze ok. 27 tysiecy bylych wiezniów getta warszawskiego. Kazdy z nich, byl potencjalnym swiadkiem jego zachowania podczas okupacji. Najpózniej, po swiatowym sukcesie filmu "Pianista", gdyby byly jakiekolwiek podstawy, odezwalaby sie burza protestów - mówi syn kompozytora.

"Tuszynska pomija szereg istotnych informacji"

Andrzej Szpilman powiedzial, ze przeszukal wszystkie archiwa w Warszawie i nie ma tam ?adnych dowodów na potwierdzenie slów Wiery Gran. Uwaza, ze niezyjaca juz piosenkarka nie byla wiarygodna osoba i - byc moze - starala sie przerzucic ciezar wlasnej winy na innych. Andrzej Szpilman powoluje sie m.in. na oswiadczenie, jakie Irena Sendlerowa, polska bohaterka, która uratowala 2,5 tys. zydowskich dzieci, zlolyla w kwietniu 1983 roku w Zydowskim Instytucie Historycznym w reakcji na publikacje ksiazki pt. "Zydzi polscy - dzieje i kultura" Mariana Fuksa.

Irena Sendlerowa napisala w nim, powolujac sie na archiwalne dokumenty kontrwywiadu Armii Krajowej, ze "Wiera Gran, aktorka kabaretowa wystepowala po tzw. stronie aryjskiej w niemieckiej kawiarni Mocca, przy ul. Marszalkowskiej, pracujac dla gestapo razem m.in z Leonem Skosowskim, (...) Mnie (..) ogromnie zabolalo, ze wsród wymienionych w tej ksiazce wielkich ludzi Narodu Zydowskiego znalazlo sie nazwisko Wiery Gran - zbrodniarki, sprzedawczyni swoich rodaków" - napisala Irena Sendlerowa. Jak powiedzial Andrzej Szpilman, wg. Sendlerowej Wiera Gran proces oczyszczajacy w Izraelu przegrala.

- Pani Tuszynska pomija w ksiazce szereg istotnych dla sprawy informacji, a ogólnie znanych w archiwum Zydowskiego Instytutu Historycznego. Jak slysze z wielu zródel w Paryzu, Wiera Gran, byla chora po 2000 roku na Alzheimera. Nie mozna traktowac wypowiedzi takich ludzi powaznie. Przed sadem bede domagal sie odsluchania tasm z rozmów Tuszynskiej i Gran, przede wszystkim ustalimy, czy takie istnieja, gdyz ich wiarygodnosc pozwoli ocenic prawdziwe zamiary pisarki - dodal Andrzej Szpilman.


Syn Szpilmana chce walczyc w sadzie: Klamstwa w ksiazce "Oskarzona: Wiera Gran"
mm, IAR
2010-11-03, ostatnia aktualizacja 2010-11-03 22:17

Klamstwa na temat Wladyslawa Szpilmana, przypisane Wierze Gran, sa niczym nie udokumentowane - oswiadcza syn pianisty i kompozytora Andrzej Szpilman, odnoszac sie do ksiazki Agaty Tuszynskiej "Oskarzona: Wiera Gran". Jak mówi, rozpoczyna wlasnie walke w sadzie.

Ksiazka jest biografia zydowskiej spiewaczki z warszawskiego getta. Jak pisze w niej Agata Tuszynska, Wiera Gran w jednym ze wspomnien powiedziala, ze Wladyslaw Szpilman, w mundurze granatowego policjanta, bral udzial w akcji wysiedlania Zydów z warszawskiego getta.

Syn pianisty Andrzej Szpilman w rozmowie z IAR stanowczo temu zaprzeczyl: - Wladyslaw Szpilman nigdy nie pracowal w policji w getcie, nie wspóopracowal z nia, nigdy nie byl konfidentem i nie dzialal z gestapo. Wszystko to sa klamstwa wyssane z palca - mówi Andrzej Szpilman. Jak dodaje - jego ojciec nigdy nie chodzil - jak sie próbuje insynuowac - na rozmowy z UB, a wrecz przeciwnie: przez cale zycie byl przez sluzby bezpieczeestwa przesladowany.

Andrzej Szpilman przypomina, ze potwierdzaja to dokumenty IPN, a te - jak mówi - bezpodstawne oskarzenia - sa szokujace i wstrzasajace zarówno dla niego jak i dla jego matki (zony Wladyslawa Szpilmana).

Zdaniem Andrzeja Szpilmana - ksiazka "Oskarzona: Wiera Gran" nie spotkalaby sie z zainteresowaniem czytelników, gdyby nie przywolywana w niej postac Wladyslawa Szpilmana. - Szkoda tylko, ze wyrzadza sie tak wielka szkode mojemu ojcu, który jest znany na calym swiecie i jest bardzo zasluzony dla kultury polskiej - mówi Andrzej Szpilman.

Andrzej Szpilman przypomina, ze Wladyslaw Szpilman byl znanym kompozytorem i pianista oraz bohaterem filmu Romana Polanskiego "Painista". Zapowiada, ze bedzie domagac sie naprawienia szkody, która wyrzadzono wizerunkowi jego ojca. Andrzej Szpilman poinformowal, ze juz wystapil w tej sprawie na droge sadowa, poniewaz - jak dodaje - "nie jest zgodne z prawem przekazywanie pogloski, która jest klamstwem".

Wydawnictwo Literackie, które wydalo ksiazke na razie nie zabiera glosu w tej sprawie.



Superexpress

Publikacja: 21.11.2010 14:01


Andrzej Szpilman: Ktoś chce zniszczyć historię „Pianisty”


Agata Tuszyńska próbuje zarzucić mojemu ojcu kolaborację z Niemcami. To wierutne kłamstwo – mówi w rozmowie tygodnia „SE” Andrzej Szpilman

„Super Express”: – Pojawiła się książka „Oskarżona Wiera Gran”. Pana ojciec, znany z książki i filmu „Pianista”, jest tam przedstawiony w niezbyt dobrym świetle. Czytam wywiady z autorką książki, ale nie z panem bądź pańską matką.

Andrzej Szpilman: – Też mnie to zdumiewa, bo minęło już kilka tygodni od publikacji tych pomówień. I okazuje się, że powstał medialny lincz. Cieszę się tylko, że nie żyjemy w PRL i jest kilka obiektywnych czasopism. Pan nie miał raczej problemów z dotarciem do mnie?

– Żadnych.

– A „Gazeta Wyborcza” miała, choć znamy się od czasu kręcenia „Pianisty”. Dla największej gazety na rynku pomówienia wobec Szpilmana nie wymagają opinii drugiej strony? Człowiek nie zdaje sobie sprawy, w jakiej kondycji są polskie media, dopóki nie dotknie go to osobiście. I kiedy słyszę, że dwóch ludzi ustąpiło z kapituły Orderu Orła Białego, to trudno im się dziwić. Mam wrażenie, że ktoś usiłuje zdemontować na świecie wizerunek rzeczywistości, który pokazuje książka i film „Pianista”.

– Po co ktoś miałby to robić?

– Może komuś zależy, żeby na świecie przestano mówić o Polakach, którzy ratowali Żydów, w tym mojego ojca? Już teraz jestem pytany, czy nasilił się w Polsce antysemityzm. Przy całym szacunku, nikt nie będzie wnikał w pochodzenie pani Tuszyńskiej. W świat idzie sygnał, że wobec mojego ojca wysunięto idiotyczne i antysemickie  pomówienia. Mój ojciec, nie tyle nawet pod nazwiskiem, ale jako bohater „Pianisty” jest rozpoznawalny na całym świecie. I co? Za jakiś czas jedynym filmem, który pokaże Holocaust i postawy Polaków wobec niego, może być nowy film o Jedwabnem na podstawie książki Grossa. A może o to chodzi? W książce rola Niemców w Holocauście i okupacji jest w mojej ocenie niemal pominięta. I tak zachowuje się osoba z ważnych gremiów Muzeum Historii Żydów Polskich! Do tego są inne zaniedbania...

– Jakie?

– Niemiec, Hosenfeld, nakarmił mojego ojca i otrzymał w 2007 roku najwyższe polskie odznaczenie. A nie otrzymali go Polacy ryzykujący miesiącami dla ojca życie własne i swoich rodzin! Czy to przyzwoite? Nie naprawiono tego do dziś, choć upominaliśmy się
o to od razu. W Izraelu są oni uhonorowani, a w Polsce nie.

– Zamierza pan wytoczyć proces wydawnictwu, nie wyklucza także sprawy przeciwko „Gazecie Wyborczej” promującej tę książkę.

– Wnosimy powództwo, gdyż nie można bezkarnie powielać kłamstw. Po pierwsze, czy można w Polsce wymyślić gorsze oskarżenie niż zarzut kolaboracji z hitlerowcami? Po drugie, ja i Roman Polański występujemy
w książce jako banda, która chciała doprowadzić do śmierci Wiery Gran. A to pomówienie o kryminalnym zamiarze. Widocznie nie wystarczyło oprzeć promocji na Szpilmanie, nazwisko Polańskiego było jeszcze mocniejsze.

– Widziałem już sugestie, by nie włóczył się pan z tym po sądach...

– A niby dlaczego? Przecież nie chodzi o krytykę koncertu ojca, ale o najcięższe zarzuty. Sąd jest najlepszą drogą do rozwiązywania sporów między ludźmi, jeżeli nie można ich rozwiązać inaczej. Choćbym miał się z tym bujać do Strasburga. Wiem, że wielu ludzi w Polsce opuszcza ręce i nie ma szans dochodzenia swoich spraw, bo to kosztowne. Dla mnie nazwisko ojca i sprawiedliwość są ważniejsze niż pieniądze.

– Zaskoczył pana powrót oskarżeń Wiery Gran wobec pańskiego ojca?

– Otóż to jest właśnie kłamstwo rozpowszechniane przez panią Tuszyńską. Wiera Gran w książce wydanej na emigracji nigdy nie oskarżyła o cokolwiek Władysława Szpilmana! Pisała o jakimś pianiście w getcie. Mój ojciec złożył nawet oświadczenie, które miało wszcząć śledztwo mającego ustalić tożsamość tego człowieka. A pani Tuszyńska nie chce przytaczać niewygodnych dla niej dokumentów. Woli udzielać wywiadów, z nagłówkami: „Szpilman policjantem w getcie”. Tak promuje swoją książkę.

– Dokumentów jak list Sendlerowej?

– Nie tylko. Ale Sendlerowa pisze o Gran, jej przeszłości i wiarygodności źle. A w książce pani Tuszyńskiej tego nie ma. Świadectwo pani Ireny, osoby, która uratowała dwa i pół tysiąca żydowskich dzieci z getta, nie jest warte uwagi? Kobiety, która sama siedziała na Pawiaku i nigdy nie zabiegała o popularność i zaszczyty, która nawet ojcu nie powiedziała, że go uratowała? Co więcej mam dowody, że pewni ludzie usiłują ją nawet dyskredytować twierdząc, że uległa naciskom i kłamała! W książce nie ma też meldunków kontrwywiadu AK. Czy AK znów jest niewiarygodna jak
w czasie procesu Wiery Gran?

– Zdziwił się pan, gdy usłyszał słowa opisujące ojca jako policjanta z getta ciągnącego za włosy kobietę?

– Więcej niż zdziwiłem, bo to idiotyzm. W pamiętnikach z getta Mary Berg wielokrotnie opisuje mojego ojca w sierpniu 1942 jako szkielet człowieka. Po wojnie ważył 36 kilogramów. Nawet pomijając dokumenty, 36-kilowy policjant wlokący kobietę za włosy? To pisze ktoś bez pojęcia o rzeczywistości. Ponadto ojciec był kimś w rodzaju celebryty świata mediów, kiedy nie było telewizji. Był wystarczająco rozpoznawalny. Według duńskiego historyka Holocaust przeżyło w Warszawie ok. 27 tys. Żydów. Ratowanych, o czym Tuszyńska nie wspomina, przez 60 tys. Polaków. Było ich wystarczająco wielu, by po wojnie móc zeznawać przeciwko mojemu ojcu, gdyby miał coś na sumieniu. To nie mój ojciec musiał zmieniać nazwisko. To nie Szpilman miał demonstracyjne wizyty w pasiakach na koncertach.

– To zdarzyło się Wierze Gran...

– Nie chcę w to wchodzić. Książka ojca nie szczędzi Żydów, którzy współpracowali z okupantem, co nie jest częstą postawą w literaturze tego typu. Nie jest jednak prawdą, iż mój ojciec zarzucił Wierze Gran współpracę z żydowską policją bądź gestapo. Nie wiedział, co robiła po wyjściu z getta. Robili to Turkowow, Edelman i ludzie z podziemia.

– Agata Tuszyńska twierdzi, że Edelman odwołał swoje zeznania.

– Tak twierdzi, ale ciekaw jestem, czy dysponuje jakimś oficjalnym dokumentem. Niestety, mamy tylko jej słowo. Co więcej, rozmawiałem z Edelmanem przed premierą filmu. Pomimo zasług nie był to zbyt sympatyczny pan, ale poświęcił mi chwilę. I mówiliśmy także o Gran, gdyż starała się u Polańskiego o rolę w filmie. I wyraźnie stwierdził, że nie ma co się nią zajmować, o jej roli mówią dokumenty. A te mówią o niej źle.

– Z książki wyłania się obraz Władysława Szpilmana, który miał zniszczyć kobiecie życie przez plotkę.

– To też kłamstwo. Co ciekawe, widać to w samej książce, będącej zbiorem zaprzeczających sobie informacji. Sama autorka pisze, że ojciec grał z Wierą Gran na koncercie dla ambasadorów
w 1945 r. w Warszawie. Wystąpiła tam na jego żądanie. Mam zresztą jej list, w którym wspomina to wydarzenie. Do wyjazdu do Izraela w 1950 r. regularnie śpiewała. Ojciec zatrudniał ją w radiu
i ponownie w 1965. To dość specyficzna forma niszczenia. Zresztą mąż Wiery Gran był oficerem bezpieki. Porucznik Kazimierz Jezierski to była postać mająca wpływy, mogące jej pomóc przed stalinowskim sądem i gdyby niszczył ją jakiś muzyk. Brał udział w egzekucji polskich bohaterów, takich jak np. rotmistrz Pilecki, który poszedł na ochotnika do Auschwitz.

– Pana ojciec miał niszczyć Gran także po jej wyjeździe z Polski.

– To równie nielogiczne. Przecież ona śpiewała w Carnegie Hall! To nobilitacja dla artysty, a nie złamana kariera.
W książce jest więcej nieścisłości. Tuszyńska pisze tak, że nie wiadomo, gdzie kończy się cytat, a zaczyna opinia autorki. Jest np. scena, w której opisuje opinie wygłaszane przez mojego ojca, które trafiły do UB. Ale jak to ujmuje! Jako „notatki służbowe z rozmów ze Szpilmanem”. Pisze o „rozmowie operacyjnej”. Czy to nie brzmi, jak donoszenie z własnej woli? A w biuletynie IPN i artykułach wyraźnie napisano, że ojca UB prześladowała!

– Jak zareagował ojciec na opinie Wiery Gran?

– Zastanawiał się, co z tym zrobić.W jej książce było szereg przekłamań na temat wydarzeń w getcie. Znajomy prawnik był na tyle przewidującym że zasugerowali złożenie oświadczenia do Instytutu Historycznego, by za kilkadziesiąt lat nie pojawiła się jakaś pani i nie wytknęła, że Szpilman nie reagował... Nie mam za złe nienawiści Gran do świata. Holocaust i powojenne przeżycia odcisnęły na niej swoje piętno. Odcisnęły je na każdym, kto przeżył. Mój ojciec np. nie mógł pić wody w czasie upałów. Przypominał sobie brak wody na Umschlagplatz i to, że nie zdołał uratować rodziny. U Wiery Gran objawiło się to w inny sposób: obsesją i paranoją. I powinna spoczywać w pokoju, a nie być wykorzystywana jako narzędzie w machinie promocyjnej.


Dzis tworzy sie dosc specyficznej grupie ludzi front obrony Wiery Gran.

Wypowiedzi w prasie, majace wywolac sensacje oparte sa na klamstwach przeczytanych gdzie indziej.

Nawet dokladna lektura ksiazki Tuszynskiej pozwala mimo wielu przeklaman dojsc do prawdy.

  1. 1.Marek Edelman byl jednym z komendantow podziemia i jego wiedza miala prawo opierac sie na wiarygodnych informacjach jego podwladnych w konspiracji. Zeznanie jeszcze przed zakonczeniem wojny przed sadem, ze wie o wyroku smierci wydanym na Wiere Gran nie bylo, jakby to chciala widziec Tuszynska, lekkomyslnym plotkowaniem. W tym czasie, dzialacze podziemia zdawali sobie bardzo dobrze sprawe z wagi takich slow.

  2. 2.Za wiarygodne nalezy uznac meldunki KW AK (podziemie polskie nie bylo zgraja ignorantow, jak niektorzy to chcieliby rozumiec. ) A jesli AK nie byla wiarygodna i damy wiare Tuszynskiej i stalinowskim sadom, to zrewidujmy wszystkie wyroki smierci wykonane przez AK na zdrajcach i szmalcownikach, bo i ich trzeba by zrehabilitowac?

  3. 3.Wg. listow Wiery Gran do czasopisma „Polityka“ (do wgladu w archiwum) wynika, ze Wladyslaw Szpilman nie byl akompaniatorem Wiery Gran. Jej akompaniatorami byli A. Goldfeder i pozniej p. Prusicka. „Jej pierwszy bal“ kompozycja W. Szpilmana z tekstem W. Szlengla byl wykonana przez w „Sztuce“ jedynie przez Wiere Gran i zaledwie kilkakrotnie (wystarczy porownac date powstania utworu i date likwidacji getta).

  4. 4.Wladyslaw Szpilman nie spowodowal zadnej nagonki na Wiere Gran by cos ukryc! (kazdy duren zrozumie, ze raczej zmienilby nazwisko i byl mily). Interpretacje Tuszynskiej i Gran spotkania z Wladyslawem Szpilmanem (ktory dla niej przygotowal aranzacje orkiestrowa „Jej pierwszy bal“ w listopadzie 1945 roku i ponownie w 1965 roku (laczyla ich w tych latach przyjazn - pozniej Wiera Gran swoje fobie spowodowane zazdroscia zawodowa rozwinela po serii sukcesow W. Szpilmana w salach koncertowych Paryza z B. Gimplem i Kwintetem Warszawskim, oraz po artykule z poczatku 1978 roku w „Le Monde de la Musique“ (temat z okladki).

  5. 5.Tyrady nienawisci wypluwa z siebie Wiera Gran przeciwko wielu ludziom, ktorzy jakoby nie okazali jej respektu. Najpierw w swojej „Sztafecie oszczercow“ (spisanej najpewniej przez p. Borwicza - jej owczesnego przyjaciela), pozniej rozszerzone o nowe nazwiska np. wobec p. Grey (ktory nie wspomnial o niej w swoich wspomnieniach i swoim scenariuszu filmowym (z M. York w roli glownej)

  6. 6.Atak Tuszynskiej na Polanskiego i A. Szpilmana oparty jest na bezczelnym klamstwie i manipulacji: Juz psychopatka Gran napisala po francusku na scianie, ze Polanski i syn pianisty Szpilmana ja przesladuja. Obok zas w tlumaczeniu Tuszynskiej na jezyk polski na str. 277, ze „Ratunku! Szajka Szpilmana i Polanskiego chce mnie zamordowac.“  Czy ludzie czytajac takie brednie moga p. Tuszynska uwazac za autorytet, czy raczej nikt jej ksiazek nie czyta a wypisuje sie to co ona podyktuje?

  7. 7.Czytam, ze Tuszynska twierdzi, ze „dowiedziala sie, ze Wladyslaw Szpilman mial znajomych w GESTAPO“  i podkresle, ze sa to pomowienia, na ktorych poparcie nie ma pani nic. Wiecej: Gestapo i Niemcy nie wchodzili do getta! Policjanci zydowscy nie byli gestapowcami lecz tzw. sluzba porzadkowa. Niemcy generalnie rzecz biorac mieli nikle kontakty z Zydami i Polakami. Zaden Niemiec nie wchodzil chetnie do getta - panowal tam tyfus i nie bylo czego szukac. Po wyjsciu z getta Wladyslaw Szpilman byl ukrywany przez Polakow. Wiec znowu: ludzie zlej woli pani Tuszynskiej uwierza. No i antysemici.

  8. 8.Ciekawi mnie ile osob w kregu znajomych Tuszynskiej bylo powiazanych z UB?

  9. 9.Cala ksiazka jest w mojej opinii antysemicka - Wiera Gran jest ukazana jako ohydna i wulgarna Zydowka. calosc wyciaga bardzo niechlubny rozdzial wojny - „Hotel Polski“, gdzie organizacja kilku zdrajcow i artystki z Getta Warszawskiego“ wyluskiwaly Zydow z Warszawy, ukrywajacych sie u ratujacych ich Polakow i zdobywalo w ten sposob dostep do pieniedzy i wiedzy o  pomocy polskiej. Pieniadze byly juz wtedy waznym czynnikiem wspierania chwiejacego sie niemieckiego aparatu wojennego (odcietego od doplywu dewiz), zas nie wiemy ilu Polakow zostalo w wyniku tych dzialan wraz z rodzinami zamordowanych przez Niemcow. Atak na Wladyslawa Szpilmana z jednej strony obliczony na sensacje i wyciagniecie kasy ze sprzedazy, atakuje jednoczesnie spolecznosc zydowska (Zyd - ofiara holocaustu a taki niedobry!) i ma podwazyc wiarygodnosc Szpilmana jako swiadka. Chyba tez jego swiadectwa o ratunku niesionemu mu przez Polakow!

  10. 10.Klamstwem jest, ze Wiera Gran wystepowala u boku Charlesa Asnavoura. Zdarzylo jej sie wystapic na imprezie, gdzie wsrod wielu ludzi wystapil tez krotko ten wielki francuski artysta.

  11. 11.Koncert w Carnegie Hall moze i mial miejsce. Jednakze wszystkie interesujace koncerty w tej sali w owych salach byly recenzowane na lamach gazet w Nowym Jorku. Gdzie sa te recenzje? Czyja to wina, ze po tym wystepie nie bylo nastepnych?

  12. 12.Pani Wiera Gran spiewala przed wojna w Polsce glownie refreny i wystepowala w marginalnie waznych kawiarniach zydowskich. Nie byla znana artystka. Polskie Radio nie nadawalo jej wystepow na zywo. Najwyzej moglo sie zdarzyc sporadyczne odtworzenie jakiejs plyty z wykonanym przez nia nagraniem.

  13. 13.Porownywanie Wiery Gran z Edith Piaff, z Ewa Demarczyk czy opowiesci jakoby wspolpracowala z Asnavourem, czy Brelem swiadczy o ludzkiej ignorancji.

  14. 14.Trudno zrozumiec, dlaczego niektore nazwiska (nie koniecznie imiona) obroncow p. Gran stoja tak licznie na tzw. „liscie Wildsteina“ wsrod ubekow i wspolpracownikow rezimowej komunistycznej i prosowieckiej sluzby bezpieczenstwa, majacej na sumieniu wieloletnie przesladowania polskich patriotow i przyzwoitych ludzi, antysemityzm i polityczne niszczenie polskich Zydow w 1968 roku, wspieranie systemu komunistycznego i prosowieckiego

  15. 15.Czy pani Agata Tuszynska, jak czytam przechrzczona katoliczka wiedziala co opowiada w domu i dokad to trafia? I jakie moze miec nastepstwa dla bohaterow tych jej opowiesci?

  16. 16.W liscie podziekowan na koncu ksiazki tez „lista“, a tam na honorowym miejscu p. Junczyk-Ziomecka. Jaka role odgrywa pani Konsul RP w Nowym Jorku? Czy istnieje zwiazek pomiedzy wystepami p. Tuszynskiej organizowanymi przy pomocy sluzb Konsulatow RP w Paryzu i Lyonie i podleglych MSZ instytutow kultury i wieloletnia przyjaznia pomiedzy pania Konsul i Tuszynska?

  17. 17.Pani Tuszynska sprzedala swoja ksiazke poza Polska w USA w wydawnictwie Knopf nalezacym do Radom House - Bertelsmann. Tu gratuluje! Niemieckie wydawnictwo Bertelsmann bylo slynne tu link http://news.bbc.co.uk/2/hi/business/2308415.stm Tu zacytuje: „Bertelsmann przyznal, ze czerpal duze zyski wykorzystujac zydowskich niewolnikow... ... wydrukowal miliony tekstow antysemickich...“ Reklama ksiazki oczywiscie oparta na paszkwilu przeciwko Wladyslawowi Szpilmanowi. Tradycje zobowiazuja!

  18. 18.Oczywiscie pomija sie milczeniem istnienie przytoczonego tu oswiadczenia Ireny Sendlerowej, a tez i prof. Wilczura.

Z listu Wiery Gran do redakcji gazety:

8.5.1988 Wiera Gran pisze:


"...parafraza muzyczna walca z opery "Casanowa" L.Rozyckiego. Jako jedyna piesniarka-wykonawczyni tego walca, od poczatku do konca istnienia wystepow w "Sztuce" (kawiarni w getcie), i dosc dlugo po wojnie, zapewniam, ze w getcie spiewalam go dosc krotko...

...Nieuswiadomiony czytelnik artykulu wyciagnie wniosek, ze w "Sztuce" spiewalam tylko "Jej pierwszy bal". Publicznosc zadala raczej moje piosenki przedwojenne, albo te z nowego repertuaru, tez komponowane dla mnie w getcie piora: Wladyslawa Szlengla, Jerzego Jurandota, Poli Braun, Inki Pruszyckiej i innych, niestety zapomnianych. Piosenki te mialy ogromne powodzenie, a w pamieci publicznosci raczej to one sie zachowaly, czego dowodem wspomnienia ksiazkowe. O walcu nikt nie wspominal..."

"... Mary Berg, w swoich wspomnieniach, podala, ze w "Sztuce" grala orkiestra (w okresie gdy tam wystepowalam). "Bajka" zmyslona po to, by wpisac w program "Sztuki" kuzyna, rzekomo muzyka..."

"...Lacze wyrazy szacunku wraz z serdecznymi pozdrowieniami dla obu Panow

Wiera Gran"


Tuszynska na str. 112 : " Jej pierwszy bal" - przeboj Wiery Gran do slow Szlengla z tamtego okresu..."

Tuszynska str. 96 : ogloszenie koncertu orkiestry Rubinsteina z solistka Marysia Ajzensztadt z 12.4.1942 roku

Tuszynska str. 111 : 28.6.42, Cafe Sztuka, Leszno 2. "Gazeta Zydowska" informuje o: cyt - " poranku na rzecz ciezko chorego pianisty L. Borunskiego."

(dalej Tuszynska) Wystapili: Orkiestra Rubinsteina, Gran, Ajzensztadt Szpilman, Goldfeder. Zapowiadal Szlengel, ktory zorganizowal Komitet Honorowy z Wiera Gran na czele.

Z porownania obu tekstow wynika, ze "prawda" Wiery Gran jest relatywna, zaleznie od dnia i odbiorcy oswiadczen.


http://www.wprost.pl/ar/403278/Szpilman-broni-honoru-ojca/?pg=0


Zapraszamy na 8 lipca 2013 r. na rozprawe Tuszyńskiej przed sądem w Warszawie w Gmachu Sądów w al. Solidarności w Warszawie która jest zaplanowana na godzinę 11:00.